
Zanim zawołają kamienie
Że nie jesteś, Panie, jakimś tam kolejnym prorokiem, tylko prawdziwym i jedynym Bogiem. I że nie ma innego. Że Twoje zwycięstwo przyszło przez Krzyż. Że pokonałeś śmierć. Pokonałeś wszelkie zło. Że umarłeś za nasze grzechy, żeby dać nam życie wieczne. I że nie dokonał tego dla nas żaden inny bóg. Bo nie ma innego!
Coraz częściej w powietrze, jak salwy artyleryjskich pocisków, wznoszą się pytania, pełne bólu: „gdzie jesteś?” Gdzie jest ten nasz Bóg? I zaraz z goryczą sami sobie odpowiadają, że Ciebie nie ma! Bo gdybyś był, to nie byłoby wokół tyle zła, przemocy i łez. Nie byłoby nieszczęść i cierpienia. Nie byłoby niewinnych ofiar i przelanej krwi. A my… coraz częściej spuszczamy głowy i milkniemy. W myśl źle rozumianej tolerancji. W imię poprawności politycznej. Pozwalamy wmawiać sobie, że nasza wiara i nasza religia są zbyt radykalne. Zbyt trudne. I obrażają uczucia wyznawców innych religii. Dlatego zdejmujemy krzyże, kościoły zamieniamy w meczety… Pozwalamy, żeby zamiast Ciebie, królował wśród nas bożek.
Jakże musi Ciebie to boleć, kochany Jezu! Ta nasza bierność, nasza zdrada…
Dlatego, choćbyśmy zamilkli na wieki, one za nas wołać będą. Że Jesteś! Jesteś jedyną Miłością i Miłosierdziem. Że zawsze byłeś. To człowiek gdzieś się zgubił. Dałeś mu wolną wolę a on ją obrócił przeciwko sobie. I przeciwko całemu światu. Rozpętał wojny, nienawidzi i zabija. A to wszystko czyni w imię… no właśnie… już sam chyba nie wie, w czyje.
Zawołają, że jedno westchnienie Twoje jest w stanie obrócić bieg historii. Jednym westchnieniem możesz zgładzić całe zło z powierzchni tego świata. Ale nie zrobisz tego, bo zawarłeś z nami Przymierze. Obiecałeś, że nigdy już nie zostanie zgładzona żadna istota żywa wodami potopu i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię (Rdz 9, 11). Bo wiesz, jak słabi jesteśmy. I wciąż potrzebujemy szansy nawrócenia. Dlatego jesteś i czekasz. Wciąż czekasz na nasze opamiętanie. Bo chcesz mieć nas wszystkich tam, w Niebie, u siebie… u nas…
Dlatego, zanim zaczną wołać kamienie, zawołajmy sami z głębi serca: PANEM JEST JEZUS! Bo potem będzie za późno.
Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno:
«Błogosławiony Król,
który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie
i chwała na wysokościach».
Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą» (Łk 19, 37-40)