Spowiedź Święta – świadectwo
Czym jest dla mnie #Spowiedź #Święta? Czy wierzę w realną obecność Pana Jezusa w Sakramencie Pokuty, a zatem także w konfesjonale? Czy zdarza mi się pomyśleć: no nie, znowu ten ksiądz, wolałabym, żeby spowiadał tamten?
Pragnę podzielić się z Wami #świadectwem bliskiej mi osoby, które spisałam.
„To wydarzyło się wiele lat temu. Ofiarowałam wtedy za mojego syna 9 Pierwszych Piątków miesiąca. Tamtego dnia był to siódmy, może ósmy z kolei Pierwszy Piątek miesiąca. W kościele tego dnia zawsze był wystawiony na ołtarzu Najświętszy Sakrament.
W kościele byliśmy sami – Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie, Kapłan w konfesjonale i ja. Uklękłam w ławce i zaczęłam rachunek sumienia, a właściwie rozmowę z Panem Jezusem. Wiedziałam, że mam czas, nie spieszyłam się. Byłam zdruzgotana…
Panie Jezu, przychodzę do Ciebie z tymi samymi grzechami. Tyle razy obiecywałam Ci, że się poprawię. Tak bardzo tego pragnę! Ale za każdym razem mi się to nie udaje, choć tak bardzo się staram. Znasz moją trudną sytuację, ile nerwów codziennie. Staram się, ale ostatecznie zawsze kończy się tak samo. Tak było miesiąc temu. Tak bylo rok temu. Tak było pięć lat temu. Tak jest cały czas. Proszę Cię, pomóż mi, żeby udało mi się poprawić. Żebym tak chociaż z 10% procent do następnej spowiedzi się poprawiła. Ale nie wiem, 10% to może za dużo… Żebym tak z 5%… albo chociaż 1%… Panie Jezu, jeśli to będzie chociaż 0,01%, to dla mnie będzie to już bardzo dużo, tylko mi w tym dopomóż!
Gdy poczułam się gotowa, wstałam i ruszyłam w stronę konfesjonału, żeby wyznać te same grzechy w formule Spowiedzi, jak zawsze. Gdy doszłam do konfesjonału, Kapłan wychylił się i zadał mi jedno pytanie: A dlaczego przyszła Pani do Spowiedzi?
Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Ani nigdy potem. Nie zdarzyło mi się, żeby pierwszymi słowami do mnie, zanim się odezwałam, uczyniłam znak Krzyża, nigdy nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek Kapłan zapytał mnie o coś takiego. I w jednej chwili wszystko zrozumiałam: Panie Jezu! Ty chcesz, żebym ja to wszystko tutaj Tobie powiedziała!
I powiedziałam.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy przy kolejnym rachunku sumienia zrozumiałam, że poprawa wyniosła… 50%! Sytuacja moja nie polepszyła się, ale moje serce doznało pokoju i wyciszenia, Pan Jezus umocnił mnie do pokonywania trudów codzienności.
Od dziecka wierzyłam, że podczas każdej Spowiedzi Świętej w konfesjonale jest sam Pan Jezus. Tamtego dnia dał mi to wyraźnie odczuć.”