Droga

Droga

Dlaczego…? Dlaczego akurat tędy… tą drogą… i w takim bólu… Dlaczego to wszystko musiało się stać…? Wiem, wierzę, jednak wciąż pytam o to samo.  Bo to przechodzi moje wszelkie wyobrażenie. Że można kochać kogoś tak bardzo. Że m n i e można kochać tak bardzo… Tak bardzo…

Wiem, że to dla mnie dałeś się pojmać w Ogrójcu. I pozwoliłeś, żeby skuli Cię w kajdany. Jak złoczyńcę. Szarpali Tobą i poniżali Ciebie, zadając ból i upokorzenie. Gdybyś nie myślał wtedy o mnie… Gdybyś nie widział wtedy nas… to wystarczyłoby jedno Twoje spojrzenie, jedno Słowo… a oni zostawiliby Ciebie w spokoju. A Ty minąłbyś ich wszystkich i uniósł się do Nieba. Do dobrego, czystego świata. Bez zła, bólu i nienawiści. Ale Ty nie chciałeś być tam bez nas. Pragnąłeś doprowadzić nas do Ojca, uświęcić nas w prawdzie i nauczyć kochać, jak Ty nas umiłowałeś. Żebyśmy się już nie tułali i nie pomarli w nędzy naszych grzechów.

Przyjąłeś to wszystko na siebie dla nas. Wziąłeś na siebie tak wielki ciężar. Nasze winy… A potem pozwoliłeś, aby oni… abyśmy my…  tak, my… tak okrutnie Cię biczowali i zadawali Ci kolejne Rany… Przywiązanego, niewinnego, bezbronnego. Naszymi grzechami, brakiem przebaczenia, ignorancją… I szydzili z Ciebie. I próbowali udowodnić sobie i całemu światu, że nie jesteś żadnym Bogiem. A przecież wystarczyłoby jedno Twoje westchnienie, a ziemię znowu zalałyby wody potopu i zmiotłyby całe zło tego świata z powierzchni ziemi. Ale Ty tego nie chciałeś. Pragnąłeś żebyśmy żyli… Żeby już nikt nie zginął… Bez wiary, bez miłości, bez ratunku… Dlatego udałeś się w tę Drogę uginając się pod ciężarem Krzyża naszych win. Bo tam, na tej Drodze, czekał na Ciebie każdy z nas… Wielu z nas wciąż na Niej jest i wciąż czeka… Na Twoje przebaczenie.

Czekam i ja na Ciebie, Panie Jezu, w osobie Piotra, który zaparł się Ciebie aż trzy razy. Ja zaparłam się Ciebie o wiele więcej… Wybacz mi, proszę, każdą moją zdradę, moje wszystkie zwątpienia. W Ciebie, w Twoją Miłość, w Twoje Słowo.

Stoję przy Tobie jak Piłat i umywam ręce od Twojej śmierci. Umywam je od niesprawiedliwości i pozwalam na nią. Nie reaguję na plotki o innych, patrzę biernie na krzywdy i zło, nie umiem stanąć w obronie słabszych. Wybacz mi, proszę, że tak często przyczyniam się do cierpienia innych…

Próbuję ulżyć Ci, podać wodę i otrzeć twarz, jak Weronika, lecz mój strach i obawa przed wyśmianiem, nie pozwalają mi podejść do Ciebie… Wybacz mi, Panie Jezu, każdą chwilę, w której nie umiałam przyznać się do Ciebie. W domu, w pracy, wśród znajomych. I gdy nie umiałam uczynić znaku Krzyża, gdy mijałam Ciebie ukrytego w sercu kościoła, lub robiłam to w ukryciu, gdy nikt mnie w tym czasie nie mijał…

Chcę pomóc Ci, jak Szymon z Cyreny, dźwigać Twój… mój!… Krzyż. Chcę nawet, lecz… jest taki ciężki… Czasami zmusza mnie do tego sytuacja, czasami ktoś inny zakłada mi go na moje ramiona, a ja się buntuję. Nie umiem przyjąć cierpienia, nawet tego najmniejszego, bez utyskiwania i biadolenia. Wybacz mi, Panie Jezu, proszę Cię o to z całego serca, wybacz mi, że znajduję tysiące wymówek, by nie pełnić woli Bożej…

Czekam na Ciebie, Panie Jezu, wśród płaczących niewiast… Pocieszasz mnie i pokazujesz prawdziwy powód Twojego bólu. To ja Ci go zadaję… Zadaje Ci go mój egoizm. Wybacz mi, o Słodki Jezu, moją pychę.

Panie Jezu, tak bardzo cierpisz. Upadasz, ale wiesz, że musisz iść dalej, bo tam, na końcu, czeka na Ciebie jeszcze Jan. I ja czekam… Musisz nam powiedzieć, że Maryja jest naszą Matką. O Ukrzyżowana Miłości, dziękuję, że dałeś nam Pośredniczkę Łask, która nieustannie i cierpliwie, prowadzi nas do Ciebie. I powtarza czule, żebyśmy czynili wszystko, cokolwiek nam powiesz. Bo tylko to ma sens. Tylko pełnienie woli Bożej może uczynić nasze życie szczęśliwe. Matko Bolesna, módl się za nami i proszę, weź nasze życie w Swe dłonie i połóż je u stóp Jezusa. Niech uczyni z nim to, co chce…

Panie Jezu, w każdym momencie Twojej Drogi mogłeś skonać, tak bardzo byłeś umęczony. Widziałeś mnie jednak na szczycie i wiedziałeś, że nie możesz zostawić mnie tam samej. Mnie, łotra, niegodnego tak wielkiej Ofiary. Dałeś mi nadzieję, że nie ma takiej winy, której byś mi nie mógł wybaczyć. Że Twoja Miłość jest silniejsza niż śmierć. Muszę tylko mieć skruszone serce. Panie Jezu, błagam Cię, dopomóż mi, abym nie zawiodła Cię w godzinie mej próby.

Amen.

 

Uwielbiam Twoje Imię, uwielbiam Twoje Serce,
uwielbiam Święte Rany zadane w krwawej Męce,
uwielbiam Twoją Drogę i z Krzyża siedem Słów,
sławię Twoją Miłość, o Zbawco mój.