
Zanim stało się Boże Narodzenie
Zanim Ciebie poznałam, błądziłam we mgle. Pośród moich słabości i zranień.
Próbowałam dostrzec Gwiazdę, która mi Drogę wskaże. Mgła ustąpić nie chciała.
Zanim Ciebie poznałam, przestałam rozumieć siebie.Ale nie przestawałam
Szukać.
Błądziłam po drogach rozpaczy i smutku. I dziwiłam się, jak to możliwe,
Że żadne z mych marzeń spełnionych, nie koi mojego bólu.
Lecz zawsze kolejny zadaje. Cierpiałam, tęskniłam,
Upadałam.
I wciąż czegoś mi brakowało. Wciąż brakowało mi kogoś,
Kto by moje serce oddane do swego serca przyłożył. Nie znalazłam ukojenia.
Bo zamiast w Tobie, szukałam we wszystkim, co od Ciebie oddala.
Wątpiłam.
Pewnego dnia usłyszałam pukanie. Pod drzwiami mojego serca stanąłeś.
Klamką od wewnątrz musiałam otworzyć. Podeszłam do drzwi.
Szarpnęłam. Ani drgnęły. Były skrępowane brakiem
Przebaczenia.
Nie mogłam pozwolić, żebyś marzł na zewnątrz. Zamieć osnuła już świat.
Resztką nadziei, tak słabą i kruchą, jak płatek śniegu,
Chwyciłam klamkę. Zdumienie. Drzwi ustąpiły. Wystarczyło pragnienie
Nawrócenia.
Stałeś tam i czekałeś. Wiedziałeś, jak bardzo mi Ciebie brakuje.
I jak bardzo potrzebuję Twojego przytulenia.
W jednej chwili stało się Boże Narodzenie w mym sercu i lód zaczął w nim
Topnieć.
W prezencie dałeś mi Siebie. Przyszedłeś z mocą uzdrowienia.