Maseczka pod brodą i Komunia na rękę

Maseczka pod brodą i Komunia na rękę

Zmęczona nieustającą dyskusją na temat noszenia lub nie maseczek (a wręcz jawnym lekceważeniem zaleceń w myśl zasady „ja chronię ciebie – ty chronisz mnie”), przyjmowania lub nie Komunii Świętej na rękę, w obliczu ogólnego zamętu i niepokoju, z każdej strony, postanowiłam i ja dołożyć swoje trzy grosze.

Jeśli gorszy Cię przyjmowanie Pana Jezusa na rękę, zastanów się tak naprawdę, dlaczego.

Jest taka piękna piosenka ze słowami:

O cuda, cuda dzisiaj niepojęte

Cóż Ci się Jezu spodobało we mnie

Żeś z tronu chwały zszedł

W mojej duszy ciernie?

Nie jesteśmy święci. Grzeszymy całym sobą – wzrokiem, językiem, dłońmi itd. I Bóg to wie. I nie powstrzymuje Go to przed zejściem z Nieba do brudów naszego wnętrza. Taka narracja ostatnio przeważa. Pan nie brzydzi się nami. Naszymi brudnymi dłońmi. To prawda. Jednak… czy na to zasługuje? Jak często korzystamy z Sakramentu Spowiedzi? Jak bardzo dbamy o czystość naszych myśli, wypowiadanych słów, czynów? Czy nie powinniśmy gorszyć się raczej naszymi zaniechaniami, brakiem miłości i świętokradzką Komunią?

A jeśli boisz się zachorować i tylko dlatego wybierasz „rękę”, zastanów się, czy to dla Ciebie jest naprawdę bardziej bezpieczne.

Idziesz do kościoła, maskę masz pod nosem, zaswędzi Cię nos. Musisz mieć w sobie bardzo silny nawyk, żeby nie sięgnąć do nosa ręką. Dochodzisz do kościoła. Z kościoła ktoś wychodzi. Maskę ma pod brodą, bo przecież nie będzie stosował sie do rządowych przepisów. Minął Cię. Kichnął. Zdarza się. Wcale nie musi mieć wirusa. Jesteś przed drzwiami. Czas je otworzyć. Te same, które zamknął przed chwilą ten, który właśnie kichnął. Ale nie boisz się. Bo przecież najbardziej przeraża Cię Komunia do ust. Zatem otwierasz drzwi. Klamką i ręką. Nie widziałam osób w rękawiczkach. Owszem, można zrobić to przez rękaw, jeśli masz wystarczająco długi. Ale tutaj raczej prawie wszyscy są również dość odważni. Wchodzisz do środka, zamykasz drzwi, w ten sam sposób – ręką za klamkę. Ewentualnie przez rękaw. W przedsionku płyn do dezynfekcji. Omijasz go. Naprawdę mało kto z niego korzysta. Idziesz dalej, wchodzisz do ławki. Bezwiednie dotykasz ławki. Tej samej, której wcześniej dotknął ten, który kichnął. Przez całą Eucharystię nie używasz płynu do dezynfekcji. Siłą rzeczy, absolutnie uzasadnione. Maskę wciąż masz trochę pod nosem, trochę na nosie, który znów Cię swędzi… Znak pokoju, kiwnięcie głową, Komunia. Długa kolejka i tu i tu. Idziesz z tymi swoimi dłońmi do kolejki „na rękę”. Bo tak… bezpieczniej. W tej do ust ksiądz właśnie przerwał, żeby zdezynfekować dłonie.

Naprawdę uważasz, że ta cała debata, kłótnie i spory ma sens?

Przestrzegajmy zasad, załóżmy maski na nos i usta a nie na brodę lub szyję, bądźmy w stanie łaski uświęcającej, a przede wszystkim… zegnijmy wreszcie kolana przed Panem.