
Cud modlitwy dziękczynienia i uwielbienia
W naszych bolesnych doświadczeniach, w cierpieniu, we wszystkich tych trudach naszego codziennego życia, kiedy wydaje nam się, że gorzej już być nie może, bo zawalił nam się właśnie cały świat, spójrzmy w niebo. Nawet wtedy, gdy całe pokryte jest grubymi chmurami. Tam w górze, ponad tą całą szarugą, spłakaną deszczowymi łzami, króluje Król królów i panów Pan. I patrzy na nas Swoimi dobrymi, pełnymi miłości oczami. I mówi do nas: Nie jesteś sam, bo Ja Jestem z tobą, aż do skończenia świata (par. Mt 28, 20).
Dlatego nie lękajmy się i w każdym położeniu dziękujmy, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem nas (par. 1 Tes 5, 18). Nawet wtedy, gdy jest nam źle. A zwłaszcza przede wszystkim wtedy. Gdy nasze plany i marzenia legły w gruzach, i wszystko, co do tej pory budowaliśmy, posypało się jak domek z kart. Zwłaszcza wtedy dziękujmy Bogu. Nie pozwólmy, by cokolwiek oddzieliło nas od miłości Bożej (por. Rz 8, 39).
Modlimy się i prosimy Pana Boga o wiele rzeczy, a On obdarza nas Swoimi łaskami. Czasami nawet tego nie zauważamy i zdarza się, że przechodzimy do porządku dziennego, jak gdyby nic się nie stało. Dziękujemy Panu Bogu zwyczajnie za mało. Wierzę, że modlitwa dziękczynna jest modlitwą szczególnie miłą Bogu. W takiej modlitwie człowiek okazuje ogromną wiarę i całkowite oddanie się woli Bożej z wielką, dziecięcą ufnością. A Pan Bóg nie pozostaje obojętny i obsypuje nas Swoimi łaskami, czego dowodem niech będzie świadectwo bliskiej mi osoby, która od kilkudziesięciu lat cierpiała na bóle nóg.
Tamtego dnia wybierałam się, jak zawsze w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, na adorację Najświętszego Sakramentu. Tym razem zapragnęłam spędzić ten czas inaczej. Nie prosząc a dziękując za wszystkie otrzymane łaski otrzymane od Pana Boga w ciągu całego mojego życia. Od tygodnia przygotowywałam sobie wiele pięknych, dziękczynnych modlitw, i każdego dnia powtarzałam w sercu: „Panie Jezu tyle od Ciebie otrzymałam, ale tak mało Ci dziękowałam. W niedzielę nie będę Ciebie już o nic prosić, tylko dziękować Ci, Panie Jezu, za te wszystkie łaski które otrzymałam od Ciebie”. I wymieniałam po kolei wszystkie łaski, za które będę w niedzielę dziękować – za życie, za kochanych rodziców, za wiarę, za męża, za syna, za zdrowie, za pracę itd. Postanowiłam całą adorację tylko wielbić i dziękować Panu Bogu i Matce Najświętszej. W trakcie całej modlitwy czułam w sobie wielki pokój i radość. Pod koniec adoracji, gdy wstawałam i szykowałam się do wyjścia poczułam ból w nogach i westchnęłam do Pana Jezusa żywego i prawdziwego, ukrytego w Najświętszym Sakramencie: „Panie Jezu, co ja mam robić z tymi nogami, czemu mnie tak bolą, gdzie ja mam pójść, do jakiego lekarza? Tak miałam dobrze Panie Jezu – jak mi nogi napuchły mogłam się położyć, nogi odpoczęły, opuchlizna zeszła, mogłam coś robić, a teraz tak mnie już bolą, że nawet leżeć nie mogę. Proszę, ulecz mi Panie Jezu te nogi…” Po czym przeżegnałam się i wyszłam z kościoła.
Już po drodze zauważyłam, że lepiej mi się szło, ale nie zastanawiałam się nad tym szczególnie. Gdy wróciłam do domu, chciałam przygotować obiad i musiałam schylić się po ziemniaki. Uczyniłam to jak zwykle ostrożnie, ale przyszło mi to z wyjątkową łatwością. Zwróciłam na to uwagę, lecz jeszcze nie dowierzałam. Położyłam się na chwilę, chcąc sprawdzić, czy poczuję ból nóg. Nie bolały. W myślach zaczęłam powtarzać: „Panie Jezu… to chyba niemożliwe?”. Pomyślałam sobie, że najpewniej przekonam się w nocy, bo noc jest długa, a ja już od kilku lat nie przespałam spokojnie całej nocy. Ta noc była pierwszą od lat, kiedy spałam do samego rana z nogami na łóżku, nie budząc się. I tak jest do dzisiaj. Bogu niech będą dzięki!
Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki (Ps 118, 1). A teraz spójrzcie, co On wam wyświadczył, i dziękujcie Mu pełnym głosem, uwielbiajcie Pana sprawiedliwego i wysławiajcie króla wieków! (Tb 13, 7). Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa! (Ef 5, 20)
Ojciec Raniero Cantalamessa OFM Cap powiedział, że największym dramatem Judasza nie było to, że zdradził Jezusa ale fakt, że zwątpił w Jego miłosierdzie. Pan Jezus powiedział do św. s. Faustyny: Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca (Dz. 1578).
Dlatego ze wszystkich sił ufajmy Bogu. Wielbijmy Boga i dziękujmy Mu za wszystko, nieustannie ufając. A ufać Panu Bogu to wierzyć i powierzać Mu całe życie – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ufać Panu Bogu to mieć pewność, że On jest Wszechmocny i możemy na Niego liczyć w każdej sytuacji. Ufać to być pewnym bezinteresownej miłości Pana Boga.
Uczę się tego każdego dnia i widzę to bardzo wyraźnie, że Pan Bóg nie pozostaje obojętny na moje wysiłki. Okazuje mi Swoją Moc i rozpromienia nade mną i moją rodziną Swoje oblicze. Ktoś mógłby powiedzieć, że kolejny przypadek, że szczęśliwy traf, że znowu mi się udało. Jednak ja widzę to bardzo wyraźnie, że to Pan Bóg uśmiecha się do mnie poprzez różne sytuacje i zdarzenia mojego życia, ratując mnie z różnych problemów, pomagając sprostać wyzwaniom i podając mi Swoją dłoń, gdy potykam się i tracę równowagę.
Dziękuję Ci Panie Boże!
Słowa tej modlitwy pochodzą z Dzienniczka św. s. Faustyny (1286).